Rząd się sam wyżywi

Sławomir Patoka

 

 

 

 

 

 

 

 

Dawno, dawno temu, za siedmioma komitetami PZPR, za siedmioma komisariatami MO i siedmioma szeregami ZOMO żył sobie w Polsce podczas stanu wojennego pewien Rzecznik, który służył wiernie pewnej WRONie. Nazywał się on Jerzy Urban i nic nie robił całymi dniami tylko mydlił dziennikarzom prasowym i stacjom telewizyjnym oczy w sposób jakiego dziś nie powstydziłby się sam Władimir Putin czy przywódcy Korei Południowej. Mydlił z uśmiechem i mydlił z całych sił, bo mu za to dobrze płacono.

Raz jeden tylko ten Rzecznik się pomylił i powiedział prawdę pokazując dobitnie gdzie władza ma swoich obywateli. Zapytany o sankcje, jakie wówczas nałożył na Polskę rząd USA za wprowadzenie stanu wojennego, odpowiedział z uśmiechem: rząd się sam wyżywi.

Od tamtych wydarzeń minęły trzy dekady i czwartej pół. W bajki już dziś zdawałoby się nikt nie wierzy, a w szczególności dzieci. Ale okazuje się, że słowa o rządzie nic, a nic nie straciły na wartości, a mydlenie oczu stało się już prawie akceptowalną normą. Wystarczy rozejrzeć się uważnie dokoła, choćby po naszej małej ojczyźnie, gminie Izabelin. Kiedy sięgniemy po gazetkę nazwaną dla niepoznaki "Listy do Sąsiada" mamy na każdej stronie niekończące się pasmo sukcesów, peany dotyczące rozwoju, zrealizowanych inwestycji i naszej świetlanej przyszłości. Wizja dobrobytu wylewa się ze stron zadrukowanych w takich ilościach, że można prawie łopatami miód i mleko z ulic gminnych zbierać.

Z drugiej strony, okazuje się, że mamy też całkiem sporą liczbę mieszkańców, która nie czyta w ogóle gminnej propagandy, ma szeroko otwarte oczy i zdanie na temat kondycji naszej gminy zupełnie inne niż redaktorzy LdS. Ta całkiem pokaźna grupa w ostatnich wyborach samorządowych pokazała wiecznie nam "panującemu" żółtą kartkę, doprowadzając pierwszy raz w 20-letniej historii naszej młodej gminy do drugiej tury wyborów na stanowisko wójta. Nie powiem, ostrzeżenie dotarło, lekcja została odrobiona. Nie, nie cieszcie się, nie chodzi wcale o to, że nagle wójt i podległy mu Urząd Gminy zmienili swoją politykę o 180 stopni. Zmiana okazała się raczej kosmetyczna i polega na tym, że nagle niczym króliczek wyjęty z kapelusza pojawił się błyszczący świeżością nowy wicewójt. Taki, co to między innymi ogarnia nowoczesne socjalmedia czyli internet, bez którego chyba niewiele osób wyobraża sobie współczesny świat, i który to internet, jak pokazały nieodległe w czasie wydarzenia na bliskim wschodzie, potrafi mieć bardzo wielką moc społeczną i sprawczą.

Pan Zastępca, przyznać trzeba uczciwie, z zapałem i werwą przystąpił do wykonywania swoich obowiązków. Nie ogranicza się jak jego poprzednicy i pryncypał do krycia się za biurkiem i pismami urzędowymi. Bardzo aktywnie udziela się na forach internetowych poświęconych naszej gminie. Tu pogłaszcze po główce, tam pochwali, jak ojciec wytłumaczy i obieca pomóc, gdzie indziej jak trzeba pomacha szabelką czy sypnie paragrafem z rękawa. Dzięki niemu i sprawnej jak nigdy dotąd komunikacji na linii petent - urząd życie w naszej internetowej społeczności od razu stało się prostsze, a dylematy i wątpliwości zbladły. Podwyżka podatków lokalnych? To wina rosnących oczekiwań mieszkańców i kosztów ich zaspokajania. Podwyżka miesięcznych kosztów wywozu śmieci? Powinniśmy się cieszyć, bo są tacy, co kiedyś płacili dużo więcej. Ktoś pobudował supermarket pod nosem mieszkańców gminy, a miało być coś innego? A to już nie wina Urzędu Gminy, bo ten nie ma niestety wpływu na to co się u nas buduje. Komuś nie podoba się co robią pracownicy administracji w naszej gminie? To niech uważa co pisze, bo za pomówienia są paragrafy karne. A jak ktoś narzeka, że urzędnicy zarabiają w Izabelinie za dużo, to wujek dobra rada też ma odpowiedź: "Co do rzekomej ciężkiej kasy zarabianej w naszym urzędzie to w porównaniu z zarobkami na odpowiednich stanowiskach w Urzędzie Miasta Warszawy, zarobki w UG stanowią od 40% do 80% zarobków w Warszawie."

Skoro już nasz nowy i lepszy wicewójt pokusił się o porównanie Izabelina (z jego dziurawymi drogami, błotem zamiast chodników, ciągnącą się latami budową kanalizacji i odwodnienia, przerwami w dostawach prądu, ciemnymi ulicami bez latarni, wiecznym brakiem funduszy na najpotrzebniejsze inwestycje i związanym z tym zadłużeniem kredytowym) z Warszawą, która może i nie jest Bangkokiem, ale pod każdym innym względem nas przewyższa, oprócz porannych korków, to pogrzebmy dalej łopatką w tej piaskownicy i może wtedy stanie się jasne skąd te ciągłe braki gotówki w naszej gminnej kasie i ślimacze tempo zmian. Okazuje się bowiem (dla wielu pewnie będzie to niespodzianką), że Izabelin w rankingu najbogatszych gmin w Polsce pod względem wysokości wpływów podatków od jednego mieszkańca plasuje się od lat w czołowej pięćdziesiątce wśród 2478 gmin, w samym tylko 2015 roku lądując dwie pozycje za tą jakże rozrzutną Warszawą. Sąsiednią gminę Stare Babice wyprzedzamy natomiast o kilka oczek, a miasta takie jak Kołobrzeg, Gdańsk, Kraków czy Słupsk (którego włodarz zaledwie rowerem jeździ do pracy, a nie toyotą) zostawiamy daleko w tyle.

Sam wójt Witold Malarowski przy okazji tegoż rankingu w 2013 roku przyznał Gazecie Wyborczej, że: "Naszym bogactwem są nasi mieszkańcy. To znaczy naszym głównym źródłem dochodów podatkowych są dla nas udziały w podatkach PIT, które płacą u nas ludzie...". Wydawać by się więc mogło, że w czeluściach gminnych piwnic muszą się kryć od lat pękate sejfy do pełna wypchane gotówką lub nawet, jak za czasów piratów bywało, złotem i kosztownościami, bo gdzież indziej mogłyby się podziać te pieniądze, skoro ciągle ich brak na najpotrzebniejsze inwestycje?

Otóż, szanowni czytelnicy, nawet jeśli te kasy istnieją to nic w nich nie ma. Co prawda, jak twierdzi nowy wicewójt, dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, to jednak publiczne pieniądze to przede wszystkim nasze pieniądze, więc nie wstydźmy się panie wicewójcie rozmawiać o tym, gdzie i jak znikają. Jak podaje Urząd Gminy Izabelin, na utrzymanie administracji (w tym w większości na pensje miłościwie nam panujących) w 2016 roku planowany jest wydatek w wysokości prawie 1/2 całego zaplanowanego budżetu. W tym samym roku gmina Stare Babice przeznaczy na pensje dla swoich urzędników "aż" 1/11 zaplanowanych wydatków, a "szastająca" urzędniczymi pensjami Warszawa 1/13.

Uprzedzając z góry starą i znaną taktykę UG Izabelin polegającą na odwracaniu kota ogonem oznajmiam z góry kociego grzbietu, iż doskonale zdaję sobie sprawę, że urzędnik też człowiek i za darmo pracować nie będzie. I zdaję sobie sprawę, że takie Stare Babice posiadają sporo większy dochód niż Izabelin. Absolutnie więc nie zamierzam abstrakcyjnie porównywać ich 103 milionów wydawanych z budżetu do naszych "marnych" 47 milionów. Tu wystarczy zwykła matematyka na poziomie 3 klasy szkoły podstawowej, bez mydlenia oczu. 20 milionów na pensje urzędnicze w Izabelinie kontra 9 milionów na analogiczne wydatki w Starych Babicach. Postaw prawidłowo znak większości. I na tym wypada zakończyć zadanie, bo dalsza część polecenia: wyjaśnij skąd się bierze różnica i która z tych gmin bardziej się stara o zaspokojenie potrzeb swoich mieszkańców, z pewnością przerasta znajomość matematyki niejednego dorosłego. Choć zawsze, nawet niechcący, można napisać prawdę. Rząd się sam wyżywi.

 

 

 

Autor:Izabelińczyk od pięciu pokoleń, mieszkaniec Truskawia od 25 lat. Z wykształcenia geolog, z zawodu grafik komputerowy, z zamiłowania fotograf, motocyklista, ogrodnik. Jednak ulubione hobby to czytanie, zwłaszcza fantastyki, stąd wieloletnia wielka miłość do "Listów do Sąsiada".

 

NASZ CYTAT

  • kraju_Polan

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rekonstrukcje.jpg - 143.79 kb

 

 

 

 

 

DOBRE STRONY

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 219 gości oraz 0 użytkowników.

Dziś 2

W tym miesiącu 643

Od początku 113701