NAJBARDZIEJ ELEGANCKI JEŹDZIEC

 

 

(Wspólna Sprawa 8)

W roku 2013 stajnie Kobra Park, Horse Works, Zielonki, Justyna Milej i Sawanka po raz pierwszy wspólnie zorganizowały zawody w ujeżdżeniu i skokach pod nazwą Kampinoskich Spotkań Jeździeckich. Impreza cieszyła się niebywałym sukcesem, od maja do września rozegrano cztery edycje z udziałem łącznie 300 zawodników i setek widzów.

Pełna klasyfikacja końcowa, zdjęcia i filmy:

Wspólna Sprawa ufundowała i wręczyła nagrodę dla Najbardziej Eleganckiego Jeźdźca
w ujeżdżeniu klasy P, statuetkę i album „Konie w malarstwie polskim”.
Ze zdobywczynią KAROLINĄ AMBROŻY rozmawia Marek Gizmajer:

W imieniu redakcji gratuluję sukcesu. Jeździ Pani tak elegancko, jakby robiła to Pani zawodowo i to nie od dziś… 

Ależ skąd, nie jestem zawodowcem! Studiuję finanse i rachunkowość i jestem radcą finansowym, choć jeżdżę faktycznie od dzieciństwa, trzynaście lat.

Proszę nam przedstawić swojego czworonożnego „współpracownika”.

To klacz Double D, folblut (ang. pełnej krwi), ma 18 lat. Do skoków ja nie mam za bardzo serca, które, jak to mówią, trzeba rzucić za przeszkodę, a ona nie lubi gonitw, więc w sumie ze wszystkich dyscyplin jeździeckich zostaje nam ujeżdżanie. Stacjonujemy w stajni Truskaw. To świetna stajnia, ma bardzo dobry padok i piękne tereny w okolicy. Mieszkam niedaleko, przy ul. Arkuszowej, więc jestem tam ze trzy razy w tygodniu i praktycznie całe weekendy.

Co Panią tak ciągnie do jeździectwa?

Najwspanialszym doświadczeniem jest bliskość zwierzęcia, które rozumie mnie lepiej niż niejeden człowiek. Praca z nim doskonale relaksuje i daje wielką satysfakcję. Oczywiście jest też adrenalina i wiatr we włosach. Po dobrym treningu czuję się po prostu spełniona. Jeśli ktoś naprawdę połknie końskiego bakcyla, nie może obejść się bez siodła. Kiedyś po wypadku jeździłam nawet z kołnierzem usztywniającym szyję.

Konie to Pani jedyne hobby?

Trochę lubię samochody, ale może dlatego, że to też konie, tylko mechaniczne.

Skąd ta dbałość o elegancki strój i jazdę? Nie każdy jeździec kładzie na to nacisk.

Nauczyła mnie tego trenerka. Moja mama także mawia, że jak jeździć, to z klasą. Nie chodzi o drogie marki, tylko o to, żeby było czysto i schludnie. Mama wspiera mnie od zawsze, stara się być na każdych zawodach. Sama nie jeździ, ale ma podejście do koni. Kiedyś w boksie zaplotła warkoczyki ogierowi, do którego prawie nikt nie odważył się wejść. Na wiosnę uparliśmy się wsadzić ją na siodło.

Spada Pani czasami z konia?

Ostatnio może z pięć lat temu. Jestem ostrożna, zresztą moja klacz ostrzega, jeśli coś jej się nie podoba i może bryknąć. Najzabawniejszy upadek zaliczyłam gdy miałam siedem lat. Jeździłam wtedy na małym grubiutkim koniku polskim, największym psotniku w stajni. Uwielbiałam go, ale kiedyś nie chciało mu się jechać więc położył się ze mną w kałużę.

Czy oprócz KSJ startuje Pani w innych zawodach?

Tylko amatorskich w okolicy, np. w stajni Horseworks w Koczargach. Jeżdżę towarzysko, to moje hobby. Nie chodzi o zwycięstwo, tylko o dobrą zabawę.

Szczerze jej życzymy i dziękujemy za pokaz elegancji!

(fot. Edward Łukaszewicz)

 

Więcej zdjęć tutaj