Strzeż się antybiotyków

(Wspólna Sprawa 6-7)

Antybiotyki(z greckiego anti – przeciw, bios – życie) – naturalne, wtórne produkty metabolizmu drobnoustrojów, które działając wybiórczo w niskich stężeniach wpływają na struktury komórkowe lub procesy metaboliczne innych drobnoustrojów hamując ich wzrost i podziały. Stosuje się je w leczeniu wszelkiego rodzaju zakażeń bakteryjnych. Odkrycie działania pierwszego antybiotyku przez Aleksandra Fleminga w 1928 roku stało się przełomem w leczeniu chorób wywoływanych przez bakterie. Wkrótce po odkryciu penicyliny pojawiły się następne antybiotyki – naturalne, półsyntetyczne i syntetyczne.

Powtórka z antybiotyków

Przed antybiotykami ostrzegano już wiele lat temu na lekcjach biologii: „Gdy nasz organizm zaatakują szkodliwe bakterie, można je szybko i skutecznie zwalczyć, stosując antybiotyki. Antybiotyki to cząsteczki, które zabijają bakterie. Na ogół są one wytwarzane przez grzyby i inne naturalne mikroorganizmy. Problem polega na tym, że antybiotyki nigdy nie są w stanie zlikwidować wszystkich złych bakterii, zwłaszcza tych najsilniejszych. Zawsze część bakterii przeżyje, ponieważ nieco odróżniają się od pozostałych, na przykład kodem genetycznym, przez co są odporne na antybiotyki. Właśnie dlatego do antybiotyków należy podchodzić z rezerwą: likwidując większość bakterii chorobotwórczych, zatrzymują one infekcję. Chory wraca do zdrowia. W ten sposób najniebezpieczniejsze bakterie antybiotykooporne otrzymują zwolnioną przestrzeń do skolonizowania. Jeśli im się to uda, choroba znów się rozpanoszy. Jednak tym razem zaatakują nas bakterie odporne na antybiotyki. Jeśli nie znajdziemy lepszej metody leczenia, równie dobrze możemy już szykować sobie trumnę”.

Cała klasa była absolutnie przerażona. Wszyscy przyglądaliśmy się sobie uważnie, czy aby naszych organizmów nie kolonizuje właśnie jakiś antybiotykooporny szczep bakterii. Później nie było roku, żeby prasa nie obwieszczała rychłego końca ery antybiotyków lub nie straszyła wybuchem epidemii podobnej do „czarnej śmierci”, która w 1348 roku zabiła trzy czwarte mieszkańców Florencji i łącznie 25 milionów ludzi w Europie. W 2007 roku ukazała się książka specjalisty w tej dziedzinie, doktora Antoine Andremonta, zatytułowana Triumf bakterii: koniec antybiotyków?, w której autor przedstawia nieco apokaliptyczną wizję nieuchronnego triumfu bakterii nad gatunkiem ludzkim. O ile takie czarne wizje niewątpliwie dobrze się sprzedają, nie zmienia to faktu, że w dalszym ciągu miliony Polaków rokrocznie leczą się antybiotykami w przypadku każdej infekcji uszu, nosa, gardła czy dróg moczowych. Antybiotyki z pozoru wciąż dobrze spełniają swoje zadania. Trzeba niekiedy zwiększyć dawkę, przedłużyć terapię lub zastosować inne niż tylko penicylinowe antybiotyki. Trzeba również przyjmować probiotyki, by odbudować spustoszoną florę bakteryjną jelit (podejmę ten istotny temat innym razem). Błędem byłoby jednak niedocenienie zagrożenia związanego ze spadkiem skuteczności antybiotyków.

„Siedzimy na zdrowotnej bombie” – powiedział Daniel Lenoir, zapytany 5 lipca 2011 roku o antybiotyki. Dyrektor francuskiego urzędu ds. zdrowia w regionie Nord-Pas-de Calais i koordynator kampanii Antybiotyki – nie z automatu! uważa bowiem, że skuteczność antybiotyków jest coraz mniejsza, ponieważ sięgamy po nie za często. W ten sposób ryzykujemy, że zdarzy się katastrofa. Jednak czy zwykły obywatel, który chciałby sobie pomóc, ale nie umie zrezygnować z leczenia antybiotykami zapalenia ucha u swojego dziecka, ma posłuchać wypowiedzi niektórych naukowców lekarzy i poddać się tej powszechnej panice przed antybiotykoterapią? Nasuwa się odpowiedź: „Oczywiście, że nie”. Pewne środki ostrożności są jednak konieczne, żeby uniknąć zakażenia superbakterią. Są konieczne ze względu na to, że bezsprzecznie jesteśmy coraz bardziej narażeni na kontakt z superbakterią odporną na wszystkie antybiotyki, a zarazić możemy się w każdych okolicznościach: przebywając w szpitalu, prowadząc dziecko do żłobka czy nawet – od niedawna – jedząc sałatkę.

Skrytobójca MRSA

Problem tkwi w tym, że od dwudziestu pięciu lat nie wprowadzono do obrotu żadnej nowej klasy antybiotyków zwalczających wcześniej nieznane szczepy bakterii. Dzisiaj nasz arsenał antybiotyków – około pięćdziesięciu penicylin, dziesiątka tetracyklin, tyle samo makrolidów, cefalosporyny, chinolony i wiele innych – już nie wystarcza. Niektóre szczepy patogenów uodporniły się na wszystko. Jednym z najbardziej niebezpiecznych jest metycylinooporny MRSA (Methicillin-resistant Staphylococcus aureus), czyli gronkowiec złocisty oporny na metycylinę (jeden z najsilniejszych antybiotyków). Szczególnie często występuje w szpitalach, więc można się nim zarazić przy okazji operacji lub innego pobytu w szpitalu.

W Stanach Zjednoczonych już połowa wszystkich gronkowców złocistych jest odporna na penicylinę, metycylinę, tetracyklinę i erytromycynę. Dwie trzecie pozaszpitalnych zakażeń gronkowcem w 2005 roku spowodowały szczepy metycylinooporne. Według badań opublikowanych w październiku 2007 r. przez Journal of the American Medical Association, w 2005 r. odnotowano w USA prawie 100.000 przypadków inwazyjnego zakażenia MRSA, które doprowadziły do 18.600 zgonów! Jeśli chcemy pokusić się o przerażające porównanie – w tym samym roku na AIDS zmarło 17.000 osób… We Francji więcej niż jedna trzecia zakażeń gronkowcem złocistym nie poddaje się antybiotykoterapii i skutkuje amputacją (tak jak choćby w przypadku Guillauma Depardieu – syna Gerarda Gepardieu) lub zgonem. Wikipedia sugeruje, że trzy czwarte z 4200 zgonów w wyniku zakażeń szpitalnych spowodowały bakterie wieloodporne. Badanie kanadyjskie z 2008 r. wykazało, że wystąpienie MRSA w przypadku posocznicy (zakażenie ogólnoustrojowe wywołane obecnością bakterii we krwi) podwyższa śmiertelność, co zresztą wcale mnie nie dziwi.

Problem dotyczy Cię bezpośrednio

Antybiotyki nie są wyłącznie zagrożeniem publicznym, są problemem także dla Ciebie, za każdym razem, gdy po nie sięgasz. Rozległe badania opublikowane w 2008 r. w British Medical Journal sugerują, że antybiotyki podwyższają prawdopodobieństwo zachorowania na nowotwór. Ustalono w nich, że ryzyko wystąpienia raka skóry (z wyjątkiem czerniaka), raka dwunastnicy (początkowego odcinka jelita), raka trzustki, raka nerki, raka pęcherza moczowego, raka męskich narządów płciowych (z wyjątkiem prostaty), raka tarczycy, szpiczaka lub białaczki jest 1,5 raza wyższe u uczestników badania, którzy przeszli ponad sześć antybiotykoterapii, niż u osób w najmniejszym stopniu narażonych na kontakt z antybiotykami.

I dotyczy to nie tylko raka. Badacze angielscy ustalili, że leczenie antybiotykiem kaszlu, kataru lub infekcji dróg moczowych zwiększa odporność bakterii, które mamy w organizmie, zwłaszcza w ciągu miesiąca po terapii, a potem efekt ten utrzymuje się aż przez rok. Podwyższamy zatem własne ryzyko zakażenia daną bakterią i stajemy się nosicielem opornych drobnoustrojów, które możemy przekazywać innym.

Morał z tego prosty: antybiotyki powinno się stosować tylko wtedy, jeśli jest to absolutnie konieczne.

Niepożądane działania antybiotyków

Działanie toksyczne.Bezpośrednie działanie toksyczne jest charakterystyczne dla danej grupy antybiotyków lub konkretnego leku. Do najważniejszych działań toksycznych należą: działanie nefrotoksyczne (na nerki), działanie hepatotoksyczne (na wątrobę), działanie ototoksyczne (niszczy struktury ucha wewnętrznego) działanie toksyczne na szpik kostny.

Reakcje uczuleniowe.Wiele antybiotyków wywołuje reakcje uczuleniowe. Ich siła i natężenie mogą być różne, od wysypek skórnych, przez obrzęki i gorączkę aż do wstrząsu anafilaktycznego (uczuleniowego) mogącego prowadzić nawet do śmierci. Najbardziej niebezpieczne są pod tym względem powszechnie stosowane penicyliny, dlatego przed ich podaniem powinno się wykonać test uczuleniowy.

Dysbakteriozy i ich następstwa. Działaniem niepożądanym antybiotyków, zwłaszcza podawanych doustnie, jest możliwość zmniejszenia lub znacznego wytrzebienia naturalnej flory bakteryjnej człowieka. Konsekwencjami tego zjawiska mogą być zaburzenia trawienia i przyswajania składników odżywczych i następujące po tym niedobory (głównie witamin) oraz możliwość nadkażeń. Do nadkażeń może dochodzić w wyniku zajęcia przez obce, szkodliwe drobnoustroje miejsca, w którym zazwyczaj żyją bakterie stanowiące naturalną, korzystną florę bakteryjną. Najczęściej są to zakażenia opornymi na antybiotyki gronkowcami lub pałeczkami lub zakażenia grzybicze. Tego typu nadkażenia mogą być bardzo niebezpieczne i prowadzić nawet do śmierci.

Co zatem robić? Dziś, Szanowny Czytelniku, pewnie Cię rozczaruję, ponieważ nie znam żadnego cudownego rozwiązania tego problemu. Możesz jednak znacząco obniżyć skłonność do infekcji stosując elementarne zasady higieny. Radzę zatem, abyś ich ściśle przestrzegał i to samo wpoił swoim dzieciom, jeśli je masz.

Myj ręce… i zadbaj, by mył je także Twój lekarz. Mycie rąk jest jedną z najstarszych i najskuteczniejszych metod walki z bakteriami. Gdzie te czasy, gdy dobrze wychowanej osobie nawet nie przyszłoby do głowy, by zasiąść do stołu bez umycia rąk? Według badań przeprowadzonych na uniwersytecie Johnsa Hopkinsa w Baltimore (USA) najlepszym sposobem na uniknięcie zakażeń jest mycie rąk przez lekarzy i pielęgniarki przed dotknięciem pacjenta. Choć ta rada może wyda Ci się banalna, faktem jest powszechne łamanie tej zasady w szpitalach. W miejscach publicznych używaj papierowego ręcznika do otwierania drzwi, gdyż klamki publicznych toalet to jedno z miejsc o największym prawdopodobieństwie skażenia zarazkami.

Unikaj dzielenia się rzeczami osobistymi. Skażone mogą być wszystkie rzeczy osobiste takie jak ręczniki, bielizna, pościel, maszynki do golenia, sprzęt sportowy (np. rakieta tenisowa). Używając wyłącznie swoich rzeczy i nie pożyczając ich innym osobom, wyeliminujesz jedno z ważnych źródeł zakażenia.

Jedz czosnek. Wyciąg z pestek grejpfruta jest silnym naturalnym środkiem bakteriobójczym. Można go kupić w sklepach ze zdrową żywnością i aptekach. Wystarczy kilka kropli na szklankę wody. Ten naturalny antybiotyk skutecznie pomoże Ci zwalczyć anginę, kaszel i katar, nie powodując żadnych efektów ubocznych. Wielu lekarzy propagujących medycynę naturalną, jak na przykład dr Joseph Mercola, zaleca spożywanie czosnku. Zawiera on allicynę – składnik czynny, któremu tradycyjnie przypisuje się właściwości przeciwzakaźne. Doktor Mercola radzi spożywać czosnek na surowo, ponieważ allicyna uwalnia się w ciągu godziny od roztarcia ząbka czosnku. Nie warto połykać ząbków czosnku w całości, ponieważ wówczas allicyna wcale się nie uwolni. Zdrowia życzę!

Na podst. „Strzeż się antybiotyków” Marca Depuisa, Newsletter Europejskiego Stowarzyszenia Medycyny Naturalnej

 

 

 

NASZ CYTAT

  • kraju_Polan

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rekonstrukcje.jpg - 143.79 kb

 

 

 

 

 

DOBRE STRONY

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 299 gości oraz 0 użytkowników.

Dziś 3

W tym miesiącu 644

Od początku 113702