Główny problem cywilizacji

(Wspólna Sprawa 7)

Po raz pierwszy miałem okazję wygłaszać referat na konferencji w Instytucie Problemów Współczesnej Cywilizacji. Byłem pod wrażeniem wielkiej wagi podnoszonych problemów, a przede wszystkim pod wrażeniem wysokiej jakości dyskusji, także ducha konferencji zatroskanej o Polskę i dumnej z Polski. Nie mogłem tej okazji pominąć, aby powiedzieć, co jest głównym problemem naszej cywilizacji, problemem, moim zdaniem, tak ważnym, że rzutuje on na życie każdego z nas.

Gdy byłem młodym człowiekiem nigdy nie przypuszczałem, że istnienia prawdy jako takiej trzeba będzie bronić. Nie myślę tu o jakiejś konkretnej tezie i o jej obronie, bo to oczywiście nie tylko sobie wyobrażałem, ale widziałem w tym sens mojej pracy. Ustalić jak jest (to była moja rola chemika) to stwierdzić, co jest prawdą, a co nią nie jest. Nigdy nie przypuszczałem, że ktoś ośmieli się powiedzieć, że prawdy po prostu... nie ma, że są narracje, jeden opowiada o tym, drugi o tamtym, jeden ma trochę racji, drugi też, ustalamy kompromis, że 2 x 2 = 4,5 i rozchodzimy się. Były powątpiewania w prawdę w sytuacjach złożonych, jak Piłata „cóż to jest prawda?”, ale były rzesze uczonych, którzy przez wieki na prawdzie budowali swoje umysłowe konstrukcje (a w nich było 2 x 2 = 4) i weryfikowali je w konfrontacji z rzeczywistością. Ich myśli zaprowadziły świat daleko: do niezwykłego rozwoju cywilizacyjnego, choć niekoniecznie do wielkiego rozkwitu myśli humanistycznej.

Można zanegować istnienie prawdy w pustej zabawie, ale trzeba od razu stanąć z nią twarzą w twarz gdy z klubu dyskusyjnego wyjdzie się w ruch uliczny, nie mówiąc o pobraniu prawdziwego wynagrodzenia, co do grosza, za napisanie eseju o nieistnieniu prawdy. Trzeba liczyć się z konsekwencjami swojej deklaracji o nieistnieniu prawdy. A konsekwencje są potężne. Podważenie istnienia prawdy to podważenie fundamentu, na którym opiera się i pojedynczy człowiek, i społeczeństwa. Co więcej, ruszenie jednego kamienia w tym gmachu powoduje runięcie całego gmach, bo z fałszu, choćby w jednej dziedzinie, da się wywieść - w sposób poprawny - wszystko: i prawdę i fałsz. A to już jest katastrofa dla społeczeństwa i dla jednostki. Zgadzam się z panem ministrem Zbigniewem Marciniakiem, matematykiem, który skomentował to tak: „ci, którzy negują istnienie prawdy, poruszają się w kręgu swoich niejasnych, intuicyjnych pojęć, pojęć źle zdefiniowanych, sami więc nie wiedzą o czym mówią”. Wtedy łatwo o dochodzenie i do prawdy, i do fałszu (patrz wyżej), a im i innym wtedy wszystko się myli.

A może to przesada? Może nikt nie neguje istnienia prawdy? W końcu przysięga doktorska w szkołach wyższych mówi tylko o prawdzie: „nie dla czczej chwały, ale by jaśniej błyszczało światło prawdy, od którego zależy los rodzaju ludzkiego”. Niestety. Proszę przeczytać sformułowanie oficjalnej Misji Uniwersytetu Warszawskiego (http://www.uw.edu.pl/o_uw/dok/misja/misja.html), która powinna zawierać odniesienie do prawdy, tej z przysięgi doktorskiej, bo najkrótszym określeniem uniwersytetu jest wspólnota skoncentrowana na poszukiwaniu prawdy. W tej Misji jest mnóstwo słów o niejasnym znaczeniu („jedność nauki i nauczania”), jest mowa o rozkrzewianiu (czego?), o wielorakich badaniach (opartych o?), o szkołach letnich, studiach doktoranckich (po co?), o sile rozumu (czyjego rozumu? a gdy kilka rozumów mówi co innego, to głosujemy?), o nieuleganiu sile władzy, ale nieobecne jest jedno proste słowo… Prawda.

Zadziwiające i symptomatyczne. Czy to przypadek? Chyba nie, bo oto kilka fragmentów z artykułu doktora habilitowanego z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, który już mówi wprost: "Prawda" to niebezpieczne pojęcie, któremu należy się podejrzliwość. (...) Dwudziestowieczna humanistyka nie bez powodu wypracowała takie ostrzegające określenia, jak: "terror prawdy", "przymus prawdy" czy "dyktat prawdy". Wynika to stąd, że służbę zwycięstwu prawdy, jej obronę i propagowanie deklarują wszyscy dyktatorzy i tyrani. Tytuł "Prawda" nosiła najważniejsza gazeta sowieckiego reżimu. Określenia "prawdziwa wolność", "prawdziwa demokracja" czy "prawdziwa dyskusja" skrywają często brak wolności, demokracji i debaty. (...) Natomiast "fałszywa świadomość" czy "fałszywie pojmowana wolność" to określenia używane przez tych, którzy chcieliby innych pozbawić wolności i zapanować nad ich świadomością. (...) Prawda jest także kontrowersyjna i kłopotliwa. (...) Niektórzy uważają, że domeną prawdy są nauki faktograficzne. (...) Najprościej to wyjaśniając, współczesna teoria nauki wie, że nie ma faktów nie zinterpretowanych, a interpretacje mogą być rozbieżne.” Bardzo to ciekawe. Jeśli zatem nie ma reportera na planecie gwiazdy Alpha Centauri, to tam według „współczesnej teorii nauki” żadne fakty... nie zachodzą. Taką teorię nauki, mimo jej współczesności, należałoby pozbawić nazwy teorii i czym prędzej porzucić.

Jeśli prawdy nie ma, to wszystko ulega destrukcji i to szybko, nadzwyczaj szybko. Widać to i po światowym kryzysie finansowym spowodowanym tym, że eksperci niskiej jakości doszli do wniosku, że można oprzeć gospodarkę na pustym pieniądzu. Widać to także po tzw. walce z klimatem, choć wiadomo, że CO2 wytwarzany przez człowieka ma na niego wpływ rzędu 0,0003%. Czy przyszłoby nam kiedyś do głowy, że Parlament Europejski nie ma rzetelnych ekspertów, a właściwie, że przy podejmowaniu swoich najważniejszych decyzji nie ma… żadnych ekspertów? Poniżej niesłychany tekst rezolucji Parlamentu Europejskiego z końca roku 2011. Już sam fakt, że rezolucja liczy 28 stron, a jest jednym zdaniem, jest zastanawiający.

Zachęcam gorąco do uważnej lektury jej fragmentów i pozwalam sobie podać także moje komentarze.

REZOLUCJA PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO DOTYCZĄCA KONFERENCJI W SPRAWIE ZMIAN KLIMATU, KTÓRA ODBĘDZIE SIĘ W DURBANIE (COP 17)B7‑0571/2011

Parlament Europejski (...) C. mając na uwadze, że istniejące zobowiązania i obietnice złożone na mocy porozumienia kopenhaskiego i sformalizowane w ramach ustaleń z Cancún nie wystarczą, aby osiągnąć cel ograniczenia średniego rocznego wzrostu temperatury powierzchni ziemi w skali światowej do 2º C (tzw. „cel 2º C”); (…) Mój komentarz: pierwszym odruchem jest, że to niemożliwe. Nikt tak nie mógł napisać! Niestety, oto tekst z oryginału angielskiego C: whereas the existing commitments and pledges made under the Copenhagen Accord and formalised within the Cancún Agreements are insufficient to meet the objective of limiting the overall global annual mean surface temperature increase to 2º C (“the 2º C objective”).A więc jednak, to nie jest maligna tłumacza. Gdyby było tak, jak mówi Rezolucja, że średnia temperatura Ziemi przyrasta o więcej niż 2o C rocznie, czy w choćby trochę zbliżonym tempie, to już dawno byśmy się ugotowali, a w ostatnim dwudziestoleciu temperatura na Ziemi wzrosłaby o ok. 40o C. „Eksperci” Parlamentu tego nie widzą i nie wiedzą, a do tego jeszcze produkują zinstytucjonalizowany „cel 2o C” o znaczeniu w skali planety! Jeden ten punkt „cel 2o C” wystarcza, aby uznać sprawę za nienaukową.

W dalszej części rezolucja mówi: N. mając na uwadze, że zgodnie z raportem o rozwoju światowym w 2010 r. ocenia się, że całkowity koszt łagodzenia skutków zmiany klimatu i dostosowania do nich w biednych krajach osiągnie do 2030 r. wartość między 170 a275 mld USD rocznie; (...). Mój komentarz: opieramy się na zdaniu powyżej wspomnianych „ekspertów”, ale nie pokpiwamy z nich, ani ich „ekspertyzy” nie wyrzucamy do kosza. Wprost przeciwnie, traktujemy ten piramidalny nonsens nadzwyczaj poważnie i rzucamy na ten cel setki miliardów dolarów. Czy pokryją to wspomniane biedne kraje?

Dalej mamy w Rezolucji: 2. wzywa szefów państw i rządów na całym świecie do wykazania się w trakcie negocjacji prawdziwym przywództwem i wolą polityczną oraz do nadania tej kwestii najwyższego priorytetu; (...) Mój komentarz: jest to więc najważniejsze przedsięwzięcie inwestycyjne na naszej planecie i największe w historii. Cywilizacje tworzyły się i upadały. Zawsze myślałem, że przyczyny upadku były ważne i realne. Nigdy nie przypuszczałem, że powodem upadku będzie uwiąd intelektualny w takiej skali. I dalej rezolucja mówi: 9. przypomina, że całkowita emisja dwutlenku węgla ma decydujące znaczenie dla systemu klimatycznego;(…)  Mój komentarz: to decydujące znaczenie to 0,0003%.

I jeszcze fragment rezolucji: 25. przypomina w sposób szczególny, że w ustaleniach z Cancún uznano cel 2oC (w tym konieczność rozważenia, w kontekście pierwszego przeglądu, możliwości wzmocnienia długoterminowego globalnego celu na podstawie najlepszej dostępnej wiedzy naukowej, w związku z globalnym średnim wzrostem temperatury o 1,5oC) oraz że opracowano proces służący określeniu daty, od której konieczne będzie zmniejszenie globalnych emisji, ustaleniu celu obniżenia globalnych emisji do 2050 r. oraz określeniu środków politycznych gwarantujących osiągnięcie ustalonych celów;(…) Mój komentarz: jest wiele problemów świata, problemów dotkliwych i realnych, choćby skrajna bieda w Afryce i Azji. Aby te problemy rozwiązać nigdy nie udało się podjąć globalnej współpracy między państwami w skali choćby trochę zbliżonej do walki z klimatem. Nigdy, z wyjątkiem tego przypadku, w którym mamy absurdalny cel i zdecydowaną wolę dyscyplinowania państw do nienaukowego nonsensu. Oto do czego na razie doprowadziło negowanie prawdy. To pewne, iż nie jest to jeszcze ostatnie słowo tych, którzy z prawdą walczą.

 

 

NASZ CYTAT

  • kraju_Polan

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rekonstrukcje.jpg - 143.79 kb

 

 

 

 

 

DOBRE STRONY

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1109 gości oraz 0 użytkowników.

Dziś 0

W tym miesiącu 746

Od początku 113804