Marek Gizmajer
11 listopada 2016 przypada 5 rocznica wydania pierwszego numeru Wspólnej Sprawy. Dotychczas łączny nakład przekroczył 30.000 egzemplarzy, stronę www odwiedziło ponad 8.200 osób, opublikowaliśmy 82 autorów, wsparliśmy kilkanaście imprez, w wyborach samorządowych uzyskaliśmy 2 mandaty w radzie gminy i 41% głosów na wójta. Wspólna Sprawa jest wydawana społecznie przez mieszkańców i dla mieszkańców. Dlaczego?
Listy do Sąsiada drukowane z naszych podatków przez etatowych redaktorów CKI przedstawiają fałszywy obraz rzeczywistości, w której wszystko jest piękne, mądre i dobre. Ktoś musi zatem pisać jak jest naprawdę w naszej gminie, do której wstyd zaprosić znajomych, bo brakuje asfaltu na ulicach, odwodnień, kanalizacji, racjonalnego planowania, estetyki, życia kulturalnego. Brakuje wszystkiego, bo pensje pracowników wójta pochłaniają prawie POŁOWĘ DOCHODÓW gminy, podczas gdy w normalnych gminach MNIEJ NIŻ JEDNĄ DZIESIĄTĄ. Dlaczego w naszych szkołach na 91 etatów nauczycielskich przypadają 43 administracyjne, a w przedszkolach wychowawców jest mniej niż administracji i obsługi? Po co nam 54 etatów w Urzędzie Gminy? I jeszcze stażyści przed wyborami? Dlaczego największym gminnym pracodawcą jest… wójt? Odpowiedź jest prosta – bo trzeba kupić wyborców żeby trwać przy władzy w nieskończoność. Wśród podobnych gmin Izabelin zajmuje trzecie miejsce w kraju pod względem rozrzutności administracji. Jest skansenem Polski Ludowej, w którym władza sowicie opłaca siebie samą, profesjonalnie trwa od wyborów do wyborów, dezinformuje i lekceważy, dzieli i rządzi, a my grzęźniemy w błocie na ciemnych i brzydkich ulicach, wyłączają nam prąd lub wodę, centrum kultury (chałtury?) straszy nudą i pustkami. Machiavelli byłby dumny. My wprost przeciwnie, więc piszemy jak jest, bez cenzury i bez ogródek, a z okazji rocznicy serdecznie pozdrawiamy hojnych darczyńców, niestrudzonych kolporterów i przede wszystkim wytrwałych Czytelników!