Centrum kultury czy kosztów?

Sławomir Cieślak

(Wspólna Sprawa 11)

Słowo „kultura” według Wikipedii pochodzi od łacińskiego colere, co oznacza „uprawiać, dbać, pielęgnować, kształcić”. Czy to określenie pasuje do rzeczywistości Centrum Kultury Izabelin?

Powstało w połowie 2007 r. poprzez przekształcenie Domu Kultury w Laskach w zamyśle w instytucję, która miała zapewniać rozwój kulturalny w całej gminie. Pomysł świetny, wykonanie już niezbyt. Oczywiście mamy tu klub seniora, klub malucha, klub filmowy, wiele zajęć dla dzieci, młodzieży i dorosłych, organizowane są koncerty, kabarety, jest nawet Uniwersytet Trzeciego Wieku. Wszystko to naprawdę pomysł godny pochwały i każdy mieszkaniec naszej gminy mógłby być dumny z CKI, ale… No właśnie jest kilka, a nawet wiele „ale”.

CKI organizuje głównie zajęcia. Otóż jak czytamy w planie i cenniku prawie wszystkie są płatne, oprócz zajęć zespołu „Wokaliza”, gry w piłkę i malarstwa dla seniorów. Malarstwo dla dzieci od 3 do 10 lat kosztuje już 80 zł, a dla dorosłych 100 zł za 4 zajęcia. Naprawdę nie mam nic przeciw seniorom, ale dlaczego tylko oni mogą bezpłatnie malować, a do tego za darmo dowozi się ich na basen, organizuje się dla nich imprezy, bale itd.? W tym samym czasie dzieci z gminnych szkół są na lekcjach zabierane do CKI na film lub przedstawienie za obowiązkową opłatą, mimo iż są to lekcje w programie bezpłatnego państwowego nauczania. Dlaczego dla nich nie organizuje się darmowych wyjazdów na basen lub zajęć malarstwa? Narzekamy potem, że dzieci rozrabiają i nie interesują się kulturą. Jak mają się interesować, skoro wszystkie zajęcia są płatne i w większości przypadków rodziców nie stać na ich wykupienie?

CKI organizuje także różnego rodzaju imprezy, takie jak koncerty, przedstawienia, pogadanki. Gdy jednak spojrzymy na harmonogram na stronie internetowej widzimy, że większość czasu sala widowiskowa jest pusta, czasem przez wiele dni pod rząd. Są takie, w których w całym CKI zupełnie nic się nie dzieje. Ostatnio w piątek około 19-tej CKI było całkiem puste, zamknięto kawiarnię a potem portier pogasił wszystkie światła, bo, jak powiedział, trzeba oszczędzać. To nierzadki przypadek. Trudno się potem dziwić, że młodzież nie ma się gdzie podziać, więc ląduje w Warszawie albo… z piwem na polanie.

Kolejne sprawa to tematyka imprez w CKI. Większość to lekka rozrywka, czyli muzyka, piosenka, spotkanie z gwiazdą (nierzadko zgasłą), czasami wieczór podróżniczy. Na ścianach wywieszono dziesiątki plakatów głównie z występami kabaretowymi. Więc może CKI powinno oznaczać Centrum Kabaretu Izabelin? Nie mam nic przeciwko takim formom spędzania czasu, ale czy to ma być wszystko? Gdzie wysoka kultura? Do tego dochodzi znowu kwestia pieniędzy. Owszem, zdarzają się imprezy darmowe, ale te najciekawsze są płatne, i to niemało. A jak często bywacie Państwo na imprezach z pełną salą? W sprawozdaniu z działalności CKI za rok 2013 nie ma danych o frekwencji. Szkoda, bo jest na ogół taka sobie, zwykle pustawo, a czasem na sali jest kilka osób, jak np. w klubie filmowym. Spotkania z książką albo bal sylwestrowy owszem, przyciągają mnóstwo uczestników, ale raz na rok.

Ile to wszystko kosztuje nas, podatników? Według sprawozdania CKI w roku 2013 było ono dotowane z budżetu gminnego niebagatelną kwotą 1 800 000 zł. Do tego dochodziły własne przychody w wysokości ok. 500 000 zł. Wydatki tego przybytku kultury również były niebagatelne, ale podstawowa pozycja to własne pensje, które wyniosły 1 254 500 zł. Kolejne wydatki to „usługi obce” w kwocie 644 202 zł, ale nie zostały wyszczególnione, więc nie jesteśmy w stanie sprawdzić, komu, ile i za co płaci CKI. Nie wiadomo też gdzie się podziało prawie 95 000 zł jako „pozostałe koszty”. Generalnie rzecz biorąc całe sprawozdanie CKI przypomina raczej pean pochwalny o tym, ile zrobiono, kogo zaproszono, jak było pięknie i różnorodnie, ale bez konkretów finansowych. Konkretną informacją są tylko roczne dochody dyrektora podane w jego oświadczeniu majątkowym za 2012 rok: 106 248,52 zł.

Podsumowując, to bardzo dobrze, że mamy piękne centrum kultury, że odwiedzają nas gwiazdy, że mamy koncerty i różne kluby, z klubem seniora na czele, ale chyba zapominamy, czym powinno być prawdziwe centrum kultury. Moim zdaniem powinno to być miejsce, w którym każdy mieszkaniec znajdzie coś dla siebie niezależnie od wieku i zasobu portfela, może obcować z kulturą nie tylko popularną, ale i wyższą, nie tylko od czasu do czasu, ale stale, i nie tylko jako odbiorca, ale i współtwórca. Marzy mi się prawdziwe kulturalne centrum Izabelina, a nie przedsiębiorstwo mające mizerne wyniki i ogromne koszty, których większość przejada, a reszty nie wykazuje. Chyba nie o to chodzi w kulturze.