Listy OD Sąsiada

W "Listach do sąsiada" redaktorzy piszą jak jest pięknie.
W "Listach
OD sąsiada" ludzie piszą jak jest.

WSPÓLNA SPRAWA 16

Hipokryzja

Marzena, Tomasz i Michał Steinke

"Kilkanaście kilometrów od Warszawy, a inny świat, spokój, las, zielono, śpiew ptaków. Przede wszystkim inni ludzie, bardziej spokojni, życzliwi, leśni. Dostrojeni do tego miejsca, w którym nie ma hałasu, spalin, napięcia, agresji".

Te słowa Ryszarda Kapuścińskiego wyryto na kamieniu upamiętniającym "Cesarza reportażu" przed Urzędem Gminy Izabelin. Moglibyśmy sądzić, że zostały one przywołane przez władze gminy po to, by stać się mottem ich działań. Otóż nic bardziej mylnego i pełnego hipokryzji. Kilkadziesiąt metrów dalej za Urzędem Gminy przy ul. Matejki za przyzwoleniem tych władz stanął olbrzymi blaszany SUPERMARKET, wcześniej reklamowany jako „Obiekt na miarę Izabelina”. W samym sercu gminy, w otulinie Kampinoskiego Parku Narodowego, niedaleko jego granicy, w bezpośrednim sąsiedztwie domów jednorodzinnych. Nic bardziej ohydnego w swojej architekturze i uciążliwości nie mogło spotkać jego sąsiadów. Jak to możliwe, że działka została całkowicie pozbawiona drzew, króluje tu beton parkingu i wielki blaszany budynek? To przerażająca wizja władz gminy urealniona w postaci uchwalania miejscowych planów. 

Na tym nie koniec. Sto metrów dalej u zbiegu Krasińskiego i Tetmajera na działce 1033 zapisy miejscowego planu zagospodarowania dopuszczają budowę następnego obiektu handlowo-usługowego z piętrem i poddaszem. Użytkownikiem wieczystym tej działki jest Dyrekcja Kampinoskiego Parku Narodowego, która zaakceptowała w pełni takie zapisy.

Czy to są działania na rzecz ochrony przyrody i zachowania unikatowości naszego Izabelina? Przypomnijmy, że wójt Witold Malarowski zasiada w Radzie Naukowej KPN. Drzewa giną w sekundę, natomiast rosną latami. Działka przy Matejki z betonem i blachą została pozbawiona drzewostanu i aż strach pomyśleć co czeka działkę 1033 przeznaczoną na kolejne „Obiekty na miarę Izabelina”. Takie obiekty będące wizją władz gminnych oprócz zniszczeń przyrody spowodują wzmożony ruch samochodów dostawczych i osobowych z całej gminy i okolic, a co za tym idzie spaliny i hałas (już obecnie nie do zniesienia), czyli dalszą degradację środowiska.

Spokój, zielono, śpiew ptaków, nie ma hałasu, spalin, napięcia, agresji… To z tą wizją Izabelina, z jego bezcennym dziedzictwem przyrodniczym, związaliśmy nasz dorobek i nasze życie od pokoleń i pragniemy, żeby tej wizji nie zniszczono nieodpowiedzialnymi działaniami. Postępująca degradacja tego fantastycznego miejsca na ziemi budzi nasze przerażenie, wręcz rozpacz. Na terenie gminy nie brakuje obszarów niezalesionych, niewykorzystanych, w pobliżu linii wysokiego napięcia. To tam, a nie w bezpośrednim sąsiedztwie zabudowy mieszkaniowej, jeśli taka będzie wola mieszkańców, powinny przenieść się z całą swoją uciążliwością „Obiekty na miarę Izabelina”.

 

Sołtys się nie po(d)pisał

 

Wczesną wiosną znaleźliśmy w skrzynkach ulotki podpisane „Sołtys i Rada sołecka Izabelina C”. Szacunek do mieszkańców wymagają podpisywania się pod ulotkami. Rada sołecka nie liczy sobie kilkudziesięciu osób tylko kilka, a zatem podpisanie się nie zajmie dużo miejsca. Nie należy wstydzić się swoich nazwisk i funkcji. Dobrym zwyczajem w poprzednich latach było przynoszenie mieszkańcom informacji o podatkach przez sołtysa. Była to świetna okazja aby go poznać i przekazać swoje uwagi na temat naszego otoczenia.

W ulotce przedstawione są problemy, które ponoć zgłaszają mieszkańcy. Rozczulający jest punkt zwracający nam uwagę na to, że z powodu braku tablicy z numerem posesji lub nieprawidłowego wzoru tej tablicy nie dojedzie do nas karetka, listonosz czy goście. Wydaje mi się, że dużo większym utrudnieniem w dotarciu do posesji są potężne dziury w drogach, po których czasem bez uszczerbku dla pojazdu można poruszać się tylko traktorem. Kolejny punkt to pretensja o nieprawidłowe parkowane przed posesjami, które w imieniu sołtysa powinny kontrolować „osoby dokonujące oceny porządku i czystości". A ja myślałem, że od prawa drogowego jest policja.  Ulotka ukazuje też nieznajomość przepisów osób redagujących, czego przykładem jest pretensja do nas o to, że przed ogrodzeniami zalegają worki z odpadami. Od kiedy to firma wywożąca odpady ma uprawnienia do wchodzenia po worki na prywatne posesje?

Bardzo dziwne, że w ulotce nikt nie zwraca uwagi na tragiczny stan dróg, brak chodników, brak ścieżek rowerowych, dzięki którym nasze dzieci mogłyby bezpiecznie dojeżdżać do szkoły, albo notoryczne wyłączanie prądu powodujące niszczenie naszych sprzętów domowych. Czy nie są to podstawowe problemy, które w największym stopniu wpływają na standardy i bezpieczeństwo naszej gminy?

Jak widać sołtys i rada sołecka Izabelina C widzą inne problemy niż mieszkańcy. A szkoda, bo chyba powinni nas słuchać i starać się nam pomagać, a nie tylko nakazywać, zakazywać i straszyć karami 250 zł za brak tablic. Życzę wszystkim mieszkańcom i sobie takiego właśnie sołtysa oraz rady.

[imię i nazwisko znane redakcji]

 

 

WSPÓLNA SPRAWA 15

Obiekty na miarę

Marzena, Tomasz i Michał Steinke

Położenie Gminy Izabelin na pograniczu stolicy i Kampinoskiego Parku Narodowego to niezwykły atut naszej gminy. To dobrodziejstwo codziennego obcowania z naturą. To także istotne ograniczenia w inwestowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. ALE NIE DLA WŁADZ GMINY, które zdają się nie respektować tych ograniczeń i uchwalają miejscowe plany prowadzące do licznych odwołań i protestów. Przykładowo, promowany nie tak dawno OBIEKT NA MIARĘ IZABELINA przy ul. Matejki na tyłach CKI okazał się SUPERMARKETEM NA MIARĘ WŁADZ GMINY IZABELIN. Lokalizowanie takich obiektów W OTULINIE KPN, 200 m od kompleksu leśnego, w bezpośrednim sąsiedztwie domów jednorodzinnych, w samym sercu Izabelina, to okrutny akt na okolicznych mieszkańcach i przyrodzie. To bez wątpienia szereg uciążliwości przede wszystkim na ulicy Krasińskiego, wzmożony ruch samochodów dostawczych i osobowych z całej gminy i okolic (już obecnie nie do zniesienia), spaliny, hałas. A właśnie od tego wszystkiego chcieliśmy uciec wybierając nasze miejsce do życia w Izabelinie.

Na tym nie koniec. 100 m dalej na rogu Krasińskiego i Tetmajera (działka 1033 po byłej Dyrekcji KPN) może powstać następny obiekt handlowo-usługowy z piętrem i poddaszem użytkowym.  Uchwalenie przez Radę Gminy na VI Sesji dnia 6 maja 2015 r. miejscowego planu zleconego przez Wójta dla tej działki poprzedzone było szykanowaniem niektórych mieszkańców i wciąż jest przedmiotem wielu dziwnych przekłamań. Na przykład w styczniu 2016 r. wicewójt Ryszard Haczek stwierdził na facebooku, że działka ta jest własnością KPN, choć jest własnością Skarbu Państwa, co sam Wójt wyjaśnił na powyższej Sesji. Po co Pan Haczek wprowadza w błąd mieszkańców?

Nie tak dawno plan dopuszczał tu zabudowę do wysokości 20 metrów z parkingami wielopoziomowymi, działka mogła być zabudowana w 70%, a wskaźnik intensywności zabudowy wynosił 5, co oznaczało 5 kondygnacji i łącznie 14 000 m2 powierzchni użytkowej budynków (działka 2800 m2 x 5 = 14 000 m2). Pan Haczek na facebooku odniósł się do tego wskaźnika wręcz kuriozalnie: "w tekście uchwały  znalazł się w mojej ocenie ewidentny błąd pisarski (wskaźnik zabudowy 5 zamiast 0,5 - toż to kosmos)."

BŁĄD PISARSKI? Wskaźnik znalazł się w Uchwale Nr XVIII/160/08 w sprawie zmiany Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego wsi Izabelin Północny tzw. "Kompleks B". Uchwała jest aktem prawa, poważnym dokumentem opracowanym przez zespół specjalistów i zatwierdzonym przez wójta i radę gminy. Wskaźnik intensywności jest jednym z najważniejszych, bo przesądza o liczbie możliwych kondygnacji. I ten wskaźnik, „w ocenie” pana Haczka, został niechcący 10-krotnie zawyżony i nikt tego nie zauważył? Oto "ocena" człowieka, który wielokrotnie zapewniał o swoim wykształceniu, doświadczeniu, koneksjach i predyspozycjach do zarządzania Gminą.

Prawo jest jasne i oczywiste, ale nie dla władz gminy Izabelin. Kolejny przykład – również pomimo zbiorowych odwołań i protestów władze te uchwaliły plan dopuszczający przy ul. Cyklistów w Laskach (na prywatnych działkach w granicach parku narodowego) zabudowę pod usługi turystyczne. Po sześciu latach bezkompromisowej walki udało się ten plan udaremnić. Sprawa dotarła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który potwierdził: BUDOWA PRYWATNYCH HOTELI NA TERENIE KPN WYKLUCZONA.

Tak panie wicewójcie, TO KOSMOS co pan wypisuje i co dzieje się w Gminie Izabelin. To przeciwko temu KOSMOSOWI ludzie protestują, za co byli i są oskarżani o "polityczny raban". Nic też dziwnego, że nie ufają już zapewnieniom władzy. Plany działki 1033 po protestach zmieniono, ale co za problem znowu je zmienić albo "podrasować" jakimś kruczkiem? Wiedza i pamięć wicewójta zawodzą, zachęcamy więc do zajrzenia w archiwa, a panu Malarowskiemu "gratulujemy" doboru zastępcy do spraw dialogu z mieszkańcami.

 

Ożarów ratuje drzewa w Izabelinie

Piotr Głuszek

W ostatnim numerze Wspólnej Sprawy opisałem, jak urzędnicy z naszej gminy w czasie wakacji postanowili wyciąć cały szpaler ponad 30 drzew i krzewów przy ulicy Kościuszki przed domem moim i sąsiadów. Powodem miała być skarga jednej mieszkanki na to, że gałęzie utrudniają jej chodzenie z wózkiem, a drzewa mogą zepsuć chodnik i rowy odwadniające. Pokazałem urzędnikom zdjęcia, na których widać, że nie ma tu żadnych gałęzi nad głową ani drzew w rowach. Z sąsiadką wystosowaliśmy do wójta i starostwa powiatu w Ożarowie pismo wykazujące bezzasadność decyzji urzędników w świetle ustawy o ochronie przyrody, ustawy o drogach publicznych, rozporządzenia Ministra Transportu w sprawie warunków technicznych dróg publicznych, Programu Ochrony Środowiska dla Gminy Izabelin i Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Gminy Izabelin.

Po długim oczekiwaniu otrzymaliśmy odpowiedź od nowego wicewójta Ryszarda Haczka, który stwierdził, że „po dogłębnej analizie naszego pisma” urzędnicy nadal pozostają przy decyzji o wycięciu wszystkich drzew i krzewów w trosce o bezpieczeństwo przechodniów. Postanowiliśmy z sąsiadką porozmawiać z nim osobiście. Gdy jednak udałem się do urzędu aby umówić spotkanie, dowiedziałem się, że gmina oczekuje już na wizytę inspektora z Wydziału Ochrony Środowiska i decyzję starostwa w Ożarowie. W ostatnim tygodniu sierpnia uczestniczyłem w bardzo szczegółowej inwentaryzacji przeprowadzonej przez inspektora. Każda roślina została dokładnie opisana i dzięki temu udało się uratować sporą część ulicznych drzew i krzewów przed wycięciem. Warto odwoływać się do starostwa!

 

Gospodarność izabelińska

Przemysław Morysiak

Jako stary poznaniak nie mogę na to patrzeć. Na Zielonej najpierw położyli kanalizację i byłoby Ok (oczywiście rozryta cała ulica) ale... Okazało się, że jest jakiś problem z kolektorem poprzecznym. Więc co…? Znowu zryta cała ulica, bo trzeba było zrobić przepompownię i zamiast puścić ścieki w kolektor to kładą równoległy przewód w Zielonej, tym razem ciśnieniowy, żeby ścieki przepompować (no bo jest pod górkę i nici z grawitacji) do 3 Maja. Ok, niech będzie, ale dlaczego przy okazji nie można było od razu położyć brakujące 300 metrów przewodu wodociągowego i zamknąć spinką obwód dla lepszego ciśnienia i jakości wody? Dlaczego zamiast skoordynować prace trzeba będzie po raz trzeci zrywać ulicę kiedy będzie robiona woda? Proszę mi nie mówić, że trzeba się cieszyć, że kanalizację kładą!! Gdzie tutaj sens i gdzie myślenie? NO NIE MA!!!

 

WSPÓLNA SPRAWA 14

Supermarkety między domami

Marzena, Tomasz i Michał Steinke
Wiesława, Dorota, Grzegorz i Aleksander Jenerowicz

Szanowny panie wójcie Izabelina, jeśli pan nie może pomóc to przynajmniej niech pan nie szkodzi. W 2008 roku przy ul. Krasińskiego (działka 1033) chciał pan zbudować 6-kondygnacyjny blok z garażami i tylko dzięki protestom udało się te plany zniweczyć. Teraz przy tej samej ulicy pozwolił pan zbudować supermarket, zapewne Marcpol, choć zapowiadano sklepiki - „Pasaż na miarę Izabelina” (hasło wyłonione w społecznym konkursie). Nie jestem przeciwniczką handlu, tylko fatalnej lokalizacji supermarketu, która dla okolicznych mieszkańców będzie koszmarem.

Tego typu obiekty oznaczają zwiększony ruch samochodowy, hałas, spaliny, pojazdy dostawcze od świtu, zewnętrzne śmietniki, segregację odpadów, huczące urządzenia chłodnicze. Można je przecież stawiać poza terenami mieszkaniowymi, aby nikomu nie przeszkadzały, tak jak np. Tesco.

Nie mam nic przeciwko solidnej polskiej firmie Marcpol, ale dlaczego obiekt ma stać na wąskiej działce wśród zabudowy jednorodzinnej, 200 m od granic KPN, w otulinie wyznaczonej Rozporządzeniem Rady Ministrów, gdzie każdy metr ziemi powinien być szczególnie chroniony? A może chodzi o to, że ma stać przy samym Urzędzie Gminy, tak aby urzędnicy oprócz astronomicznych pensji mieli jeszcze tani sklep pod drzwiami i nie przemęczali się na zakupach po pracy?

Sąsiedztwo przyrody, cisza i spokój to niepowtarzalne walory, za które kochamy Izabelin i dla których zaangażowaliśmy nasze życie i środki finansowe w to miejsce na ziemi. Ja i okoliczni mieszkańcy jesteśmy po prostu przerażeni jego przyszłością, jeśli priorytetem wójta są takie „obiekty na miarę”. Tym bardziej, że wkrótce na działce 1033 może powstać kolejny obiekt handlowo-usługowy, ponieważ o taką zabudowę wnioskowała do wójta Dyrekcja KPN. Wójt na sesji Rady Gminy stwierdził, że Dyrektor KPN traci cierpliwość protestami mieszkańców, którzy angażując prawników i biegłych sądowych d/s architektury zgłaszali merytoryczne uwagi do projektu miejscowego planu zagospodarowania z marketem pod ich oknami a nie budownictwem jednorodzinnym. Oczywiście wójt i zależni od niego radni przeforsowali plan. Powstaje też pytanie, czy grunty, które były kiedyś we władaniu Parku, są jeszcze jego własnością? Dyrekcja KPN zajęła inny, ogromny teren, a ten pozostawiła. Do czyjej dyspozycji?

W gminie mamy już portugalską Biedronkę, angielskie Tesco, Top Market i inne sieci. Gmina czerpie zyski z takich gigantów jak Orlen i Kolporter. Panie wójcie, skoro mieszkańcy nie dopuścili do urbanizacji gminy, to uparł się pan na jej komercjalizację? To my mieszkańcy tracimy do pana cierpliwość.

Były prezydent Lech Wałęsa radził Bronisławowi Komorowskiemu, że jeżeli ten chciałby wygrać wybory, powinien wprowadzić do referendum pytanie o 1- lub 2-kadencyjność funkcji publicznych, bo "jak ktoś dwadzieścia lat jest wójtem, burmistrzem, posłem, senatorem i wszędzie.... no to ludzie, jak można wierzyć w demokrację i wybory?" Tak radził nie tylko były prezydent, ale i elektryk, który to zawód chyba jest panu wójtowi znany, więc warto się nad tym zastanowić.

Urząd tnie drzewa

Piotr Głuszek

W lipcu urzędnicy z gminy postanowili wyciąć cały szpaler drzew i krzewów wzdłuż chodnika przy ulicy przed domem moim i sąsiadów, praktycznie do samego pseudo-trawnika i betonu. Łącznie ponad 30 sztuk. Ponumerowali różowym sprayem sosny i świerki, zaznaczyli kropkami kilkanaście krzaków, wśród nich bardzo ładny duży sumak. Urzędniczki z Referatu Ochrony Środowiska wyjaśniły mi, że otrzymały skargę od jednej (!) mieszkanki z dzieckiem na to, że gałęzie utrudniają chodzenie z wózkiem a drzewa w przyszłości zepsują chodnik i rowy odwadniające w pasie drogowym. Pokazałem w Referacie zdjęcia (zob. obok), na których widać, że gałęzi wchodzących na chodnik w ogóle nie ma. Trzeba z niego zejść, by się nadziać na jakiekolwiek gałęzie. Żadna z roślin nie wchodzi też w rowy odwadniające. Urzędniczki uspokajały, że sosny mają ponad 10 lat więc gmina dopiero czeka na zezwolenie Ochrony Środowiska w Ożarowie.

Wystosowaliśmy z sąsiadką pismo do wójta, kopię zawiozłem do Ożarowa. Wykazaliśmy bezzasadność decyzji urzędników w myśl ustawy o ochronie przyrody, ustawy o drogach publicznych, rozporządzenia Ministra Transportu w sprawie warunków technicznych dróg publicznych, Programu Ochrony Środowiska dla Gminy Izabelin i Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Gminy Izabelin.

Po czterech dniach dostaliśmy odpowiedź z Ożarowa informującą, że „nie jest prowadzone żadne postępowanie administracyjne w sprawie wydania zezwolenia na usunięcie ww. drzew i krzewów”. Skoro tak, to nasi urzędnicy nie powiedzieli mi prawdy o formalnym stanie rzeczy. Odnoszę wrażenie, że potrzebne było zamówienie dla firmy, która latem ma za mało zleceń z gminy.

Internetowa prowizorka 

dr Jan Sandner

Przesyłam zdjęcie sieci światłowodowej zainstalowanej przy ulicy Sierakowskiej w Izabelinie. Na słupie zaznaczyłem żółtym kółkiem miejsce kabli i mini-rozdzielni. Z tych rozdzielni z każdego słupa planowane jest pociągnięcie przewodów nad jezdniami do domów. Taka sama sieć powstaje w Hornówku i wielu innych miejscach. Zadaję sobie pytanie, dlaczego tak ważną i potrzebną dla gminy inwestycję kolejny raz wykonuje się metodą chałupniczą? Dlaczego nie wystąpiono o środki unijne na wykonanie tej sieci z odpowiednią inwentaryzacją i porządnym projektem? Przy każdych wyborach Internet i konieczność inwestycji w telekomunikację znajduje się w programach wójta i radnych, ale prawdopodobnie kolejny raz będziemy skazani na prowizorkę z kablami nad głowami i zacinającą się siecią poprowadzoną do jakiegoś prywatnego serwerka. Czy tak musi być ciągle? Kto w gminie dał zezwolenie na rozwieszenie kolejnej pajęczyny na słupach oświetleniowych? Komu i na jakiej podstawie? Pozdrawiam.

Jak przestrzegają tego, co sami zarządzili

Przemysław Morysiak

W dniu 30 czerwca br. przesłałem przez Internet „Pytanie do wójta”. Odpowiedź otrzymałem 9 lipca od Sekretarza Gminy (mimo, że pytanie było skierowane do wójta w sprawach personalnych). Cytuję odpowiedni zapis regulaminu:

Przed przesłaniem Pytania do wójta należy zapoznać się z regulaminem.
(...)

REGULAMIN FUNKCJONOWANIA PANELU PYTANIE DO WÓJTA
1. Odpowiedzi na pytania będą publikowane na stronie internetowej, najdalej w ciągu 2 tygodni od zadania pytania.

Z regulaminem zapoznałem się. Do dnia dzisiejszego moje pytanie, jak i odpowiedź, nie zostały opublikowane.
No to pytam, jak to jest panie wójcie? Chyba jak zawsze!

Półkolonie okiem rodzica

Mama

W minione wakacje nasze dzieci zaproszono na dwutygodniowe półkolonie w Centrum Kultury Izabelin. Zajęcia odbywały się w szkole w Hornówku, na placach zabaw przy tej szkole, w CKI i w Dyrekcji KPN, czyli wszystko „na własnym podwórku”. Za dziecko rodzic musiał zapłacić 125 zł tygodniowo. Czy to dużo? Odliczając koszt dwóch niezbyt wyszukanych posiłków (zupa + słodka bułka), wynoszący ok. 5 zł dziennie czyli 25 zł tygodniowo, pozostaje 100 zł od każdego uczestnika. Dzieci korzystały z sal szkolnych, w trakcie wakacji bezpłatnych, a także z Centrum Kultury i „Kina za rogiem”, które i tak utrzymujemy z podatków, więc de facto zapłaciliśmy dwa razy.

Program był taki sobie, przeciętne zajęcia świetlicowe. Zabrakło wycieczek naprawdę ciekawych, bo ”zwiedzanie Izabelina” było ciekawe jedynie dla opiekunów pochodzących spoza gminy. W tym samym czasie Warszawa oferowała mnóstwo atrakcji bezpłatnie lub w przystępnej cenie. Gmina wychwalająca swoje działania na łamach „Listów do sąsiada” zapomniała również, że wakacje trwają dwa miesiące, a jakiekolwiek atrakcje w CKI (płatne lub nie) przewidziano jedynie na lipiec. W sierpniu radź sobie pracujący rodzicu sam!

 

WSPÓLNA SPRAWA 12

Szambiarka co tydzień

Urszula Ciesielska

Mieszkamy przy ul. Jodłowej 5, na samym krańcu gminy Izabelin, która z tego powodu najwyraźniej o nas zapomniała. Kiedyś latami musieliśmy walczyć z nią o wodę i gaz, wydeptywaliśmy ścieżki do urzędników, a teraz walczymy o kanalizację. Cała nasza ulica nie jest przyłączona ani do instalacji izabelińskiej, ani do bielańskiej, choć przy ul. Estrady były studzienki i Bielany były gotowe podłączyć nas nawet na raty. Z jakichś powodów nasze władze nie były zainteresowane. Ludzie kupują tu działki, dostają pozwolenia na budowę, ale kanalizacji nie ma. Wiele razy byliśmy z sąsiadami w urzędzie gminy, w tym roku wysłaliśmy dwa pisma. Bez skutku.

Wójt obiecuje kanalizację od trzech lat, ale na tym się kończy. Miała być na sto procent w 2013 roku, potem na pewno na początku 2014. Ostatnio wójt twierdzi, że nie może jej budować, bo nie może znaleźć właścicieli działek po drugiej stronie ulicy. Bez przerwy korzystamy z szambiarek, ale nasz dom liczy już pół wieku i 30 lipca pod jedną z nich zarwał się zbiornik szamba. Nikt z urzędu gminy nawet się nie zainteresował. Jesteśmy zrozpaczeni i oburzeni. Moi dziadkowie mieli tu działkę przed wojną, gdy pana Malarowskiego jeszcze na świecie nie było. Jakiś czas temu gmina zainteresowała się ulicą Jodłową, bo była dziurawa, więc ją zasypano i podwyższono o jakieś 30 cm, ale przy bramach dziury zostały. Efekt jest taki, że woda ścieka na podwórko, do szamba, do piwnicy. Wcześniej nigdy nie było wody w piwnicy, teraz jest grzyb. Przez ten zawalony zbiornik nic nie możemy zrobić na podwórku, a szambo musimy wybierać co tydzień. Jak długo to jeszcze potrwa? Czy mamy zaprosić telewizję?

WSPÓLNA SPRAWA 11

Ktoś namieszał w szkole

(imię i nazwisko znane redakcji)

Szkoła twierdzi, że mieszanie klas jest lekiem na całe zło, ale nie może dać gwarancji, że przyniesie oczekiwane efekty. Rodzice nie chcą by eksperymentowano na ich dzieciach. Szkoła przedstawiła jedynie pozytywne aspekty nie zastanawiając się nad ewentualnymi negatywnymi, a w grę wchodzi kształtowanie i przyszłość dzieci. Zmiana ta powinna być wdrażana co najmniej przez rok w formie zajęć integracyjnych, wspólnych wycieczek, projektów czy zajęć na świetlicy. Rodziców poinformowano o wszystkim tuż przed końcem roku. To dużo za późno. Warto jeszcze poświęcić uwagę pomysłowi „jednego przyjaciela” zapożyczonego z systemu niemieckiego i amerykańskiego, gdzie mieszanie odbywa się na nieco innych zasadach. Większość dzieci ma więcej niż jednego przyjaciela, funkcjonują we troje lub czworo i w wieku lat 9 są stawiane przed wyborem, do którego są emocjonalnie niedojrzałe. Zaczęły się podchody rodziców, którzy boją się, że przyjaciel wybierze kogoś innego, więc umawiają się i „zaklepują” sobie wybrańców. Niektóre dzieci dowiedziały się, że nie mają żadnego przyjaciela. Są już pierwsze rozczarowania u dzieci i to szkoła postawiła je w tej sytuacji. Mieszanie klas miało zintegrować środowisko, a tymczasem poróżniło je i zantagonizowało.

Żenada straszna

Malwina Kowalczyk

Czy ktoś może wie dlaczego w naszej gminie od dłuższego czasu dzień dziecka organizowany jest wyłącznie dla dodatkowego zysku? Dlaczego w gminie Stare Babice potrafią zorganizować naprawdę duży festyn z wieloma rożnymi atrakcjami i wszystkie były ZA DARMO!!! A u nas nie dość ze 3 stoiska na krzyż to jeszcze wszystko płatne i mega wyzysk na dzieciach.... wg mnie żenada straszna, niby bogata gmina a taki wstyd! (…) Szkoda, że dzieciaki, które są przyszłością gminy, są na szarym końcu. Aby zagwarantować im atrakcje trzeba jeździć i korzystać z życzliwości sąsiednich gmin.

 

WSPÓLNA SPRAWA 10

Zakazane rewiry

(imię i nazwisko znane redakcji)

Pragnę podzielić się z Państwem pewnym przykrym doświadczeniem, które przekonało mnie jak bardzo możemy być bezradni w sytuacji zagrożenia na ulicach Izabelina. Niedawno w okolicy ulicy 3 Maja po południu wracałem ze sklepu z zakupami gdy w pewnym momencie usłyszałem za plecami jakieś przekleństwa i zaczepki. Postanowiłem nie reagować i iść dalej. Jednak kątem oka zauważyłem, że ktoś biegnie w moim kierunku, przeklina i wygraża mi pięścią. Nie zastanawiałem się dłużej tylko zacząłem uciekać i schroniłem się do pobliskiego sklepu. Napastnik wbiegł za mną i zaczął szarpać się z obsługą. Był podpity, więc w końcu udało się go wypchnąć za drzwi. Na ulicy jeszcze trochę się odgrażał, ale w końcu wsiadł do samochodu i odjechał. Gdy przyjechał patrol z Babic było po wszystkim. Policjanci powiedzieli, że nie odniosłem obrażeń, więc nic nie mogą zrobić, bo takie są procedury.

Mieszkam tu już wiele lat i niestety muszę stwierdzić, że w okolicach 3 Maja, a zwłaszcza sklepów z alkoholem, często kręci się podejrzane towarzystwo. Widziałem tu uliczne libacje a nawet burdy, ale teraz ktoś zaatakował mnie, zwykłego przechodnia. Stało się to w biały dzień w środku miejscowości. Całe szczęście doszło tylko do szamotaniny, ale zawsze może dojść do czegoś poważniejszego, bo przecież patrol z Babic nigdy nie przyjedzie tak szybko jak z terenu naszej gminy. W Izabelinie już chyba mamy zakazane rewiry, które lepiej omijać.

 

WSPÓLNA SPRAWA 10

Krajobraz po bitwie w Hornówku

Artur Mączka-Leonhardt

Bałagan, problemy budowlane i opóźnienia w Helenówku opisywane przez Wspólną Sprawę wkrótce jak choroba wirusowa przeniosły się do Hornówka. Tutaj mieszkańcy, którzy podpisali umowę o gminne dofinansowanie w wakacje, obietnicę budowy przyłącza „w przyszłym tygodniu” słyszeli do grudnia, płacąc słono za szambo. Sugerowali urzędnikom, że szybciej zbudują sami, ale byli zniechęcani konsekwencjami formalnymi i finansowymi. Gdy w mojej okolicy front robót wreszcie ruszył, zamknięto jednocześnie kilka równoległych ulic. Niby słusznie, bo były całkowicie nieprzejezdne, ale inżynierskie wykształcenie podpowiada, że można prowadzić prace na co drugiej. W końcu by dojechać do własnych posesji od strony ul. Kurowskiego trzeba było nadrabiać ze 2-3 kilometry, bo od ul. 3 Maja dojazd blokowała instalacja rur wodociągowych.

Czasami nie dało się wjechać na własną posesję, a nawet wejść z rowerem, bo pracownik kanalizacyjny tak parkował pod furtką i bramą, że blokował obie. Po zwróceniu uwagi twierdził arogancko, że może parkować wszędzie, bo jest w pracy.

Mam wrażenie, że role się odwróciły i wykonawca jest panem a mieszkańcy mają pełnić rolę służebną. Robót kanalizacyjnych i wodociągowych nie wykonywano jednocześnie (nawierzchnię zrywano i układano dwa razy), co oczywiście zwiększa gminne koszty. Tam, gdzie kanalizacja została już położona, wygląd niektórych ulic przypominał krajobraz po bitwie. Zostały rozrzucone sterty kostek i niesprzątnięte pryzmy piachu. Czy na pewno powinno tak być? I czy system kanalizacji wykonany z taką dbałością o nasze dobro będzie funkcjonował prawidłowo?

Czystość a kultura

Mama

Od dwóch lat obserwuję czystość w Centrum Kultury Izabelin. Moje dzieci uczęszczają regularnie na sobotnie zajęcia, na których frekwencja jest raczej niewielka. Wydawałoby się, iż Centrum powinno błyszczeć. Nic bardziej mylnego. Pracownia przypomina wyglądem pomieszczenie w trakcie prac remontowych. Zalegający od wieków pył na terakocie, zapchane z „górką” kosze na śmieci (pomimo, że są to pierwsze tego dnia zajęcia w sali), śmieci na podłodze, brudne łazienki. No i te krzesła… wyglądają jakby zostały artystycznie pociągnięte cienką warstwą cementu. Tak samo jest co tydzień. Dzieci po zajęciach mają brudne buty i ubrania, ponieważ duże formaty ich dzieł muszą być często wykonywane na podłodze.

Dowiedziałam się, że CKI otrzymuje z budżetu gminy rocznie 2 mln zł i zatrudnia na cały etat kilka sprzątaczek. Gdzie się podziały?

No cóż, najwyraźniej są nieosiągalne, tak jak podczas niedawnego sobotniego przedstawienia dla dzieci w sali widowiskowej, gdy potrzebna była nagła duża akcja sprzątania. Od pracowników CKI usłyszałam, że w soboty sprzątaczki nie pracują, pomimo odbywających się tam weekendowych zajęć i imprez. Dobrze, że chociaż toalety były otwarte. W ciągu tygodnia toalety bowiem bywają zamknięte na klucz. W tym samym czasie przyjmuje interesantów Powiatowy Urząd Pracy, działa biblioteka. Widocznie Centrum Kultury Izabelin nie obowiązuje nakaz dostępu do urządzeń sanitarnych w miejscach publicznych.

 

WSPÓLNA SPRAWA 8

Co dalej z Sierakowem?

Marian Wasilewski

Mieszkańcy Sierakowa wciąż nie mogą normalnie dysponować swoimi nieruchomościami włączonymi do terenów Kampinoskiego Parku Narodowego. Mogą je tylko odsprzedać Parkowi za bezcen. Trzeba przypomnieć, że problem ten istnieje od 38 lat, a wszystkie kompetentne instytucje - Ministerstwo Środowiska, KPN i Urząd Gminy Izabelin - przerzucają się odpowiedzialnością za jego rozwiązanie. W ciągu ostatnich miesięcy Sierakowem zajmował się poseł Artur Górski, który interweniował u Ministra Środowiska i sugeruje skierowanie skargi do Rzecznika Praw Obywatelskich. Obecnie gmina Izabelin ze sporym opóźnieniem ukończyła prace nad projektem miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla wsi Sieraków. Według informacji kierownika referatu geodezji pana Krzysztofa Stańczyka, plan ten będzie w październiku 2013 r. udostępniony w Urzędzie Gminy i w internecie.

Podejmowane są też inne działania związane z Sierakowem. Plany gminy przewidują doprowadzenie wodociągów i kanalizacji. Koszt podłączenia instalacji wod.-kan. do poszczególnych posesji ma wynieść ok. 900 zł. Po wykonaniu instalacji wieś Sieraków administracyjnie ma zakończyć istnienie na rzecz ul. Abrahama przynależnej do wsi Izabelin. W ostatnich tygodniach dokonano wymiany dowodów osobistych. W nowym dowodzie wprowadzono ul. Abrahama oraz zmieniono numery posesji. Dla ludności zamieszkałej tu od dawna wymiana była bezpłatna, a zakwaterowani pracownicy KPN byli zobowiązani do pokrycia kosztów nowego dowodu. Ogłoszono też przetargi na sprzedaż placów pod budownictwo mieszkaniowe z terminem do 30.04.2014.

Wszystkie te działania nasuwają kilka pytań. Jeżeli ludność Sierakowa ma być w perspektywie wysiedlona, to dla kogo doprowadzona będzie instalacja wodno-kanalizacyjna? Po co wymienia się dowody osobiste? Jeżeli Sieraków leży w granicach parku narodowego, to dlaczego ogłasza się przetargi na sprzedaż placów pod budownictwo mieszkaniowe?

 

WSPÓLNA SPRAWA 7

Dyskryminacja na deser

Rodzic

Chciałbym zwrócić Państwa uwagę na pewną niesprawiedliwą praktykę w stołówce szkoły podstawowej w Izabelinie. Obiady można tu opłacać za miesiąc z góry albo kupować danego dnia. Jeżeli płaci się za miesiąc, dziecko dostaje deser (np. batonik) a jeżeli tylko za dzień, nie dostaje deseru, choć cena obiadu jest… taka sama. Kucharki potrafią dać po łapach dziecku z obiadem kupionym w danym dniu jeśli zagapiło się i sięgnęło po deser jak inne dzieci. Nie trudno się domyślić, że to przykre doświadczenie. Takich dzieci jest sporo. Moje czasem jada w domu, więc nie ma sensu opłacać obiadów za miesiąc, ale z tej przyczyny jest poszkodowane, a nawet wraca do domu z płaczem. Odbieram to jako dyskryminację. Zastanawia mnie też, co się z dzieje, jeśli część deserów nie zostanie zjedzona. Lepiej je wyrzucić, czy rozdać dzieciakom? I czy szkoła w ogóle musi motywować do opłat z góry kosztem dzieci? Obiad kosztuje 4 złote, więc taka motywacja jest śmieszna. To zresztą nie jedyna oburzająca praktyka w szkole. Czasem klasa na lekcji idzie do CKI na pokaz, który kosztuje np. 10 zł. Rodzic nie ma wyboru i musi płacić, choć szkoła i CKI są publiczne, a w dodatku Centrum jest dla mieszkańców. Nasza gmina jest tak biedna, że musi ściągać pieniądze takimi sposobami?

 

 

 

NASZ CYTAT

  • kraju_Polan

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rekonstrukcje.jpg - 143.79 kb

 

 

 

 

 

DOBRE STRONY

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 36 gości oraz 0 użytkowników.

Dziś 11

W tym miesiącu 86

Od początku 118864