Kask na głowie czy olej w głowie?

(Wspólna Sprawa 13)

Jak dowodzą statystki, w dzisiejszych czasach 97% dzieci i 72% dorosłych jeździ na nartach w kasku. We francuskiej prasie przeczytałem przejmujący artykuł o tym, że wśród narciarzy jeżdżących w kasku występuje zwiększone ryzykośmierci. Liczba urazów głowy we francuskich kurortach narciarskich wciąż rośnie od 2000 roku. Podobną tendencję da się zaobserwować w Stanach Zjednoczonych. Statystyki Uniwersytetu Medycznego w Michigan wskazują na wzrost urazów głowy na trasach narciarskich w USA aż o 60% między 2004 a 2010 rokiem, kiedy to prawie wszyscy zaczęli nosić kaski. Liczba urazów innych części ciała dla tego samego okresu pozostała bez zmian. W sezonie 2008–2009 ponad połowa osób, które zginęły w amerykańskich ośrodkach narciarskich, w chwili wypadku miała kask. Tak przy okazji, Kierowca Formuły 1 Michael Schumacher też doznał poważnego urazu głowy w kasku.

Czy rzeczywiście zakładając kask jesteśmy bardziej bezpieczni? Niewątpliwie jesteśmy skłonni do podejmowania większego ryzyka. W kasku dzieci i dorośli mający tendencję do bycia nierozważnymi pozwalają sobie na więcej, gdyż odnoszą mylne wrażenie, że kask ich przed wszystkim zabezpieczy. Z drugiej strony, dzieci są tak przyzwyczajone do przypinania pasów w samochodzie, wkładania kasku przed wycieczką rowerową i bawienia się na zabezpieczonych placach zabaw, że zwyczajnie może im brakować adrenaliny. Francuzi swego czasu zaczęli wpuszczać swoje dzieci tylko na place zabaw bez huśtawek. Ostatecznie tradycyjne huśtawki, które pozwalają unosić się wysoko w powietrze, zostały we Francji wycofane, ponieważ uznano je za „zbyt niebezpieczne”. Kolejny przykład - przy pewnej francuskiej ulicy stoi znak automatycznie rozpoznający prędkość i wyświetlający małego człowieczka, który uśmiecha się kiedy ktoś jedzie wolniej niż 50 km/h i robi niezadowoloną minę, kiedy przekracza pięćdziesiątkę. Kiedy tylko dzieci pewnego kierowcy zorientowały się, na jakiej zasadzie to działa, zaczęły ponaglać: „Szybciej tato, szybciej! Mały człowieczek jest niezadowolony!” Typowe…

Wkładanie kasku przy uprawianiu sportów, takich jak rower i narty, na pewno samo w sobie nie jest szkodliwe. Jednak i mali, i duzi powinni pamiętać, że nawet najlepsze kaski nie gwarantują ochrony przy prędkości większej niż 30 km/h. Szkocki lekarz Mike Lagran, prezes międzynarodowej organizacji na rzecz bezpiecznej jazdy na nartach, pisze na swojej stronie internetowej: „Biomechanicy dowiedli, że aby chronić głowę przed bezpośrednim uderzeniem przy prędkości 50 km/h, z wykorzystaniem obecnie dostępnych materiałów kask musiałby mieć grubość co najmniej 18 cm, obwód 50 cm i wagę przynajmniej 5 kg”. Co nie ma nic w wspólnego z ogólnodostępnymi kaskami wykonanymi z plastiku i styropianu.

Zacytowany powyżej artykuł z internetowego czasopisma „Rue89” wskazuje też, iż winę za ogromną liczbę obrażeń u młodych osób uprawiających sport ponosi w dużej mierze pewien potentat napojów energetycznych i podobne do niego „organizacje". Publikują one bowiem filmy pokazujące młodych ludzi z pasją podejmujących się sportów ekstremalnych, które są przy tym również ekstremalnie niebezpieczne. Po obejrzeniu ich inni młodzi ludzie doznają wypadków chcąc naśladować akrobatów skaczących ze skał, pokonujących na nartach skaliste szlaki i wykonujących niemożliwe ewolucje na desce snowboardowej czy na motocyklu. Z jednej strony, jestem pełen podziwu wobec odwagi ludzi podejmujących się podobnych wyczynów. Widok zdecydowanie zapiera dech w piersiach. Ale z drugiej strony, ryzyko jest wielkie... to pewne. Wypadki się zdarzają... to też pewne.

Czy da się zabronić ludziom podobnych przedsięwzięć? Powstrzymać energię młodości? To byłoby próbą ograniczenia tego, co nadaje życiu pewien smak – odwagi, heroizmu, robienia czegoś dla samego przeżycia. To prawda, ludzie giną podejmując się wypraw w głębiny oceanu, pokonując niebezpieczne łańcuchy górskie, przemierzając dżunglę czy wyruszając na biegun północny lub księżyc.

Jednak ich przedsięwzięcia na pewno na idą marne. Ci ludzie torują drogę innym oraz dają nam głęboką radość płynącą z podziwiania niesamowitych wyczynów i dogłębnego poczucia, że granice naszych możliwości są zawsze zmienne. Każde ryzyko należy jednak podejmować rozsądnie. Sam kask na głowie czy nadmiar innych zabezpieczeń na pewno nie powinny zastępować oleju w głowie, czego dowodzą powyższe statystyki. Zakładając kask nie traćmy rozsądku. Wszystkim zdrowia życzę!