Marek Gizmajer
6 kwietnia 2014 r. odbył się piąty Rajd Powstania Styczniowego w Puszczy Kampinoskiej zorganizowany przez mieszkańców Starych Babic i Izabelina. Tym razem dwie 8-kilometrowe trasy z Leszna i Kampinosu wiodły do Górek Kampinoskich, gdzie znajduje się pomnik jeńców Powstania powieszonych lub rozstrzelanych przez Rosjan po bitwie pod Zaborowem. Do roku 1984 rosła tu sosna, na której według tradycji wieszano młodych Polaków. Gdy 170-letnie drzewo runęło, wyciosano z niego 11 pamiątkowych krzyżyków, z których pierwszy podarowano Janowi Pawłowi II, a inne można zobaczyć m.in. w Dyrekcji KPN i w kościele św. Franciszka w Izabelinie. Pod zachowanym fragmentem drzewa widnieje granitowy pomnik z epitafium „Być pokonanym a nie ulec to największe zwycięstwo”. Zaiste, pomimo trwającego ponad sto lat okrutnego podboju i rusyfikacji tu jest Polska.
Rozumie to doskonale młode pokolenie, które zaangażowało się w kwietniowy rajd z największym zapałem. Rekonstruktorzy z Grupy Historycznej „Niepodległość” w mundurach z Postania Warszawskiego pokonali leśną trasę z Leszna w ostrym tempie zachowując spójny szyk marszu ubezpieczonego. Nie przeszkadzały im ani piaszczyste bezdroża, ani błotniste groble, ani ciężkie uzbrojenie. Na leśnym wzgórzu obserwowali ich rdzenni mieszkańcy puszczy, łosze. Podczas Mszy św. przy pomniku w Górkach wystawili poczet sztandarowy i oddali salwę honorową.
Po Mszy tradycyjnie odczytano apel poległych, których trębacz uczcił capstrzykiem. Kwiaty pod pomnikiem złożyła delegacja Szkoły Podstawowej im. Powstańców Styczniowych w Górkach i organizatorzy rajdu. Później dla zmęczonych były kiełbaski z wielkiego rusztu sprezentowanego przez stajnię „Lider” z Kiełpina, zaś dla spragnionych wiedzy historyczne ulotki i opowieść warszawskiego przewodnika Wiesławy Dłubak o Helenie Kilkorowej, która ukrywała przywódcę Romualda Traugutta.
Kolejnym wspaniałym przejawem zainteresowania młodych ludzi historią i tradycją był występ zespołu artystycznego „Nasze Dziedzictwo” z Błonia. Dąbrówka Wysocka odczytała wiersz Marianny Zawadzkiej „Wielcy Bezimienni”, po czym ośmioro pięknie ubranych dziewcząt i chłopców zaprezentowało polskie tańce narodowe - kujawiaka, mazura i poloneza. Tańczyli wspaniale, z werwą, polotem, dumą i naturalnym wdziękiem. Gromkie brawa należały się także instruktorowi i choreografowi Dawidowi Wachowiakowi. Staropolskim zwyczajem na zakończenie zaprosili do poloneza uczestników rajdu, którzy ruszyli „w pole” niczym w ostatnich strofach „Pana Tadeusza”. Trudno o piękniejsze podkreślenie polskości tego skrawka naszej ziemi, za który 151 lat temu oddali życie ludzie tak samo młodzi. Za rok też trzeba tu być.